Wyjrzałam nocą przez okno,
świat w deszczu prawie tonął,
świat w deszczu prawie tonął,
na dachach błyszczały krople,
w noc taką lepiej być w domu...
W deszczu mignęła z daleka,
po dachach skacząca, zwinna,
smoliście czarna sylwetka
czająca się przy kominach.
Nie był to diabeł kulawy,
choć tak zwą Asmodeusza,
lecz kot, co z gracją i wprawą
po dachach tych się poruszał.
Zaglądał w okien kwadraty,
w okna uśpione i w jasne...
Podglądać chciał ludzkie światy?
Czy porównywać chciał z własnym?
Co robił tam o tej porze,
czy miał jakieś ważne sprawy?
Szukał schronienia, a może
był po kociemu ciekawy?
Kiwnęłam mu z okna ręką:
Wejdź, proszę, zostań mym gościem!
Wszedł, otarł się o mnie miękko,
Został do rana i... poszedł.
Wiersze z kotem 2004, str. 60-61
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz