Była sobie księżniczka
o wdzięcznym imieniu Kizia,
sypiała w wytwornych koszyczkach
i bardzo lubiła się miziać.
Spotkała raz Kizia księcia,
(choć wygląd miał raczej żebraczy);
był księciem - a nie miał pojęcia,
co to mizianym być znaczy.
Lubię mizianie za uszkiem...
Ach, książę, czyżbyś już zgadł?
A jeszcze bardziej po brzuszku!
Księżniczko - rzekł - ja bym coś zjadł...
Racz pośpiech, książę, wybaczyć...
Zapraszam cię na śniadanie,
a później ci wytłumaczę,
co znaczy owo mizianie.
Zjadł wszystko, wypił coś duszkiem -
niczego było śniadanko!
Rozciągnął się na poduszce -
czas teraz na małe mizianko...
Wiersze z kotem, 2004, str. 28-29
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz